Zachciało nam się makaroników… ale nie takich zwykłych z oklepanych przepisów.
Oryginalnych, autorskich, kolorowych, z naturalnymi barwnikami… Obmyślałyśmy więc plan, a po planie przepis. No i oczywiście zabrałyśmy się do roboty.
Ale to, co nam wyszło, nie było ani trochę makaronikami. To były… najlepsze ciasteczka, jakie ostatnio jadłyśmy! W dodatku o unikalnym wyglądzie wulkanicznej skały;) Pumeksowe ciasteczka? Hm… może brzmi to trochę jak deser trolli albo przystawka krasnoludów, ale obiecujemy wam – zjecie wszystkie! Bo są po prostu obłędnie pyszne!
Na ciasteczka:
70 g przesianych, zmielonych migdałów
50 g białka (po 24h odstawienia w miseczce w temp. pokojowej)
100g cukru pudru (przesianego)
2 łyżeczki ultramiałkiego węgla
szczypta soli
Na nadzienie:
Tabliczka białej czekolady
kilka łyżek kwaśnej konfitury z mirabelek**
1. Migdały wymieszać z połową cukru, a białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę.
2. Do piany dodać resztę cukru i ubijać, aż masa będzie błyszcząca, a cukier się rozpuści. Dodać dwie łyżeczki ultramiałkiego zmielonego węgla aktywnego. Krótko zmiksować do połączenia z pianą i uzyskania jednolitego, ciemnoszarego koloru.
3. Dodać połowę migdałów wymieszanych z cukrem pudrem, delikatnie przemieszać. Wsypać drugą część i znowu delikatnie mieszać, aż masa stanie się jednorodna i będzie wolno spływać z łyżki.
4. Blachę do pieczenia wyłożyć papierem do pieczenia i za pomocą rękawa cukierniczego wyciskać w niewielkich odstępach (ciasteczka ciut urosną) niewielkie okrągłe porcyjki ciasta. Odstawić je na godzinę do obeschnięcia*
*W tym momencie klasycznie, prawidłowo zrobione makaroniki powinny uzyskać gładką skórkę, która nie będzie się lepić do palca. W przypadku tych ciasteczek tak się nie stanie. Nie przejmujcie się tym:D
5. Pieczcie ciasteczka ok. 12 minut w piekarniku nagrzanym (góra, dół) do 140 st. C.
(nie, nie zrobi się żaden makaronikowy kołnierzyk;))
6. Zachwyćcie się unikalnym kolorem i niebywałą fakturą i odstawcie ciasteczka do ostygnięcia. Po ostygnięciu zdejmijcie z blachy.
7. W kąpieli wodnej rozpuśćcie białą czekoladę i posmarujcie nią każde ciasteczko po płaskiej stronie. Zostawcie do zastygnięcia.
8. Kiedy czekolada dobrze zastygnie dobierzcie, ciasteczka w pary i jedno z każdej pary posmarujcie łyżeczką konfitury mirabelkowej. Połączcie oba ciasteczka razem.
9. Tak przygotowane ciasteczka trzeba koniecznie odstawić na 24h. Po tym czasie są gotowe do jedzenia.
** Nasza konfitura z mirabelek to po prostu wydrylowane mirabelki, uduszone bez wody, lekko odparowane i zmiksowane. Okrutnie kwaśne, ale takie właśnie mają być!
Smakowy sukces tych ciasteczek opiera się na ciągnącym, migdałowym ciasteczku skonfrontowanym z baaardzo słodką, twardą i kruchą białą czekoladą i wyjątkowo kwaśną rozpływającą się konfiturą mirabelkową.
Dla nas ideał.
Wcale nie żałujemy że pierwotny plan się nie udał… Już zawsze będziemy je tak robić:) Czasem zmiana planów wychodzi lepiej niż dobrze.
PS Dla zainteresowanych: makaroniki nie wyszły prawdopodobnie przez adsorpcyjne właściwości węgla oraz niestandardowy wybór mielonych migdałów (były ze skórką), co zmieniło konsystencję ciasta.