Siedzę na werandzie w pierwszych promieniach wiosennego słońca i patrzę na w większości szary jeszcze ogródek.
Szary i nieużyteczny dla niewprawnego oka, ale nie dla chwastożerców! Bo oto zaczyna się moment, kiedy wszystkie chwasty poczuły wiosnę i w ciągu kilku dni wybiją z prędkością światła i zajmą niezarośnięte jeszcze przez warzywa i ogrodowe kwiaty, grządki, alejki i skalniaki.
Na razie ciesze się jeszcze chwilką bezruchu, siedząc z ziołową herbatą, z kocykiem zarzuconym na plecy, słuchając rozochoconego szczebiotu ptaków… ale w głowie już składają się nowe receptury i przepisy z tego, co zaraz trzeba będzie wypielić.
Zdradzę wam tajemnicę. O wiele przyjemniej i z większą ochotą pieli się ogródek, kiedy młodziutkie, wiosenne chwasty potraktujesz jak nowalijki i zrobisz z nich sałatki, koktajle lub dorzucisz do zup.
No ale co konkretnie mamy zjadać zapytacie? Już wam mówię.
Zapraszam do pierwszej części wiosennego poradnika zbieracza:
1. Podagrycznik pospolity ( Aegopodium podagraria L. )
Rodzimy gatunek z rodziny selerowatych, a więc tej, do której należą i jedne z najsmaczniejszych, i jedne z najbardziej trujących roślin naszej flory. Na szczęście dość łatwy do rozpoznania.
Chociaż dobrze wiem, że z powodu swojej wielkiej oporności i zdolności do odrastania z najmniejszego kawałeczka kłącza budzi w ogrodnikach wiele negatywnych emocji.
Mam dla was dobrą wiadomość! Możecie powyżywać się na młodych listkach podagrycznika, wyrwać je do cna, a potem wsadzić do gara;) Ale zanim zaczniecie upewnijcie się że dobrze rozpoznaliście podagrycznik.
Młode listki wyrastające z ziemi i te na dole łodygi są charakterystyczne podwójnie trójlistkowe, co oznacza że jeden duży liść tworzą dwa trójdzielne (podzielone na trzy) listki po bokach i jeden , również trójdzielny u szczytu. Są delikatnie piłkowane i co ważne ogonki liściowe zawsze są gładkie. Po obejrzeniu kilku zdjęć albo spacerze z kimś doświadczonym na pewno nie będziecie już mieli trudności w ich oznaczeniu.
A warto się tego nauczyć. Podagrycznik jest jedną z tych roślin, której spożycie wzrastało w czasach głodu, a w średniowieczu podobno nawet sprzedawano go na targach.
Jadalne są młode i trochę starsze liście, ale używać można również kwiatów i charakterystycznych w smaku nasion. Jednak wiosna zobowiązuje i dzisiaj skupimy się na jasnozielonych liściach.
Co z nich zrobić?
Dodajcie je posiekane do wiosennych sałatek. Nadadzą im lekko selerowy smak. Dodajcie do wiosennych zup albo… zakiście! Tak , tak, barszcz z kiszonych liści podagrycznika jest jedną ze smaczniejszych chwastnych zup. Młode liście możecie dodawać też do chwastnego pesto albo używać jako dodatek do past z roślin strączkowych.
Uwagi:
1. Czasami możecie spotkać się z odmianą o liściach biało-pstrych. Wszystko w porządku! Ona też jest jadalna.
2. Pamiętajcie, że podagrycznik też (jak wiele roślin z rodziny selerowatych) zawiera furanokumaryny , a więc substancje, które mogą wywoływać fotodermatozy. Zachowajmy więc ostrożność w przetrzebianiu zarośli młodego podagrycznika w ciepłe i bardzo słoneczne dni. Róbmy to w rękawiczkach i z długim rękawem, najlepiej rano lub wieczorem. Wysypki po furanokumarynach są nieprzyjemne i nasilają się pod wpływem światła słonecznego.
2. Przytulia czepna (Galium aparine L.)
Ach! Wczesna wiosna to najlepsza pora ze wszystkich na zbiór tej przytulii.
Młode roślinki nie mają jeszcze wykształconych ostrych igiełek krzemionkowych na brzegach listków, którymi czepiają się ubrań i sierści zwierząt (stąd drugi człon nazwy gatunkowej) i można je podjadać po prostu w sałatkach lub miksować w koktajlach, nie bojąc się że podrapią nam gardło lub skórę (potem trzeba już ją dokładnie miksować, dusić albo wyciskać z niej sok).
Mają delikatny, świeży aromat świetnie komponujący się z ogórkiem czy rzodkiewką albo z domowym jogurtem.
Bardzo łatwo ją rozpoznać, bo oprócz tego, że jest nieco szorstka w dotyku, to jej listki wyrastają w okółkach po 6-10 naokoło łodygi, a sama roślina płoży się lub wspina po podporach, które napotka.
Warto ją dorzucić do wiosennego menu, bo odtruwa i pobudza przemianę materii.
3. Ziarnopłon wiosenny ( Ficaria verna Huds. )
Roślina dostępna tylko wiosną! Co więcej, kulinarnie jeszcze krócej, ponieważ zbieramy jej listki do jedzenia tylko i wyłącznie przed kwitnieniem. Zawiera protoanemoninę, anemoninę i ranunkulinę, których stężenia w całej roślinie w czasie kwitnienia i po nim znacznie wzrastają i czynią ją już wtedy trującą. W tym czasie interesować się nią będą już tylko wytrawni fitoterapeuci. My zapamiętajmy, żeby zrywać jej smaczne, bogate w witaminę C i jeszcze całkiem bezpieczne listki przed pojawieniem się kwiatów.
Po przekwitnięciu szybko zamiera i znika aż do następnej wiosny. Listki mają okrągło-sercowaty kształt, a blaszka liściowa jest gładka i błyszcząca.
A co zrobić z zebranymi listkami? Dodawajcie je do sałatek, surówek, kładźcie na kanapki (szczególnie dobrze komponuje się z żółtym serem lub twardym kozim) albo do wiosennego farszu naleśnikowego razem z innymi chwastami.
4. Rzeżucha włochata (Cardamine hirsuta L.) oraz jej mieszańce z innymi rzeżuchami.
To jedna z najmniejszych rzeżuszek w naszych ogrodach. Często cała roślinka razem z łodygą kwiatową i kwiatkiem ma ledwie 7 cm (chociaż zdarzają się egzemplarze do 30 cm). Dlatego zwykle znika nam z oczu już późną wiosną, kiedy to zarastają ją inne rośliny.
Teraz natomiast króluje na pustych jeszcze trawnikach i grządkach najpierw tworząc charakterystyczne, małe okółki z liści, z pośrodku których wyrasta niewielka łodyżka z małymi, niepozornymi białymi kwiatkami na końcach.
Tak, tak, już kwitnie. Jest jedną z najwcześniej kwitnących dzikich roślin jadalnych.
Cała roślinka, nawet z korzonkiem, jest jadalna i ma ostry, rzodkiewkowaty smak, który świetnie ożywia nie tylko sałatki, ale i np. farsz do jajek albo pasty jajeczne.
Można ją stosować posiekaną do posypywania sałatek albo zup zamiast hodowanej na ligninie pieprzycy siewnej.
Spróbujcie wymieszać z posiekanymi listkami świeży, biały twaróg. Rewelacja!
Jak widzicie, ogródek, trawnik i łąka oferuje nam już teraz wiele ciekawych surowców.
A więc rękawiczki w dłoń i pielimy a potem… omnomnomnom… zjadamy ze smakiem.