Miechunka peruwiańska (Physalis peruviana L.), zwana czasem rodzynką peruwiańską albo jagodą inkaską, to pochodząca z Ameryki Południowej roślina z rodziny psiankowatych, do której należą też znane nam wszystkim pomidor czy ziemniak.
Ma jadalne owoce wielkości koktajlowego pomidorka, o intensywnym pomarańczowym kolorze i słodko-kwaśnym smaku, przypominającym połączenie pomidora z kiwi lub agrestem. Zawierają one sporo witaminy C i A, witamin z grupy B oraz wapń i fosfor. Są więc idealne na czas zimowych chłodów. Nasiona miechunek regulują natomiast ruchy perystaltyczne, są więc sprzymierzeńcami w walce z zaparciami.
Aby wzmocnić prozdrowotne i przeciwprzeziębieniowe właściwości owoców miechunki, proponujemy je wam dzisiaj w wersji kiszonej. Tak, tak, miechunkę też można kisić.
Przygotujcie wyparzony słoik z pokrywką, solankę (przygotowaną w proporcji łyżka soli na litr wody) oraz przyprawy. W naszej wersji są to goździk, kardamon, cynamon i skórka pomarańczowa. Na koniec główne bohaterki przepisu, czyli owoc miechunki, obrane z pergaminowej osłonki i umyte.
Owoce (około szklanki) wkładamy do 0,5-l słoika, dodajemy jeden goździk, dwa strączki kardamonu i kawałek kory cynamonowej. Całość zalewamy solanką i zakręcamy. Pilnujemy, żeby owoce nie wypływały na wierzch. Zostawiamy na kilka dni w temperaturze pokojowej. Kiszonka powinna być gotowa po około tygodniu.
Uwaga! Miechunka fermentuje dosyć intensywnie z powodu sporej zawartości cukrów, więc nie zakręcajcie mocno słoika i codziennie sprawdzajcie, czy smak już wam odpowiada oraz czy nic nie pływa ponad solanką. Zapewni to też ujście wytwarzającym się podczas kiszenia gazom i zapobiegnie niespodziankom w postaci musującej fontanny przy odkręcaniu słoika.
A jak serwować ukiszone miechunki? My proponujemy połączyć je z ciemnym pieczywem i dojrzewającym pleśniowym kozim serem. Na kromce pumpernikla lub razowca ułóżcie kozi ser, a na nim poprzecinane na pół lub rozgniecione kiszone miechunki. To jest pyszne.