Bardzo szybki do wykonania kosmetyk, wspaniały na spierzchnięte od zimnego powietrza dłonie. Szczególnie wskazany dla takich osób jak my, które rzecz jasna bez rękawiczek wyrywają teraz korzenie mniszka i łopianu, kopią topinambur, gołymi rękami obrywają ostatnie piękne owoce jarzębiny.
Za co lubimy…
jarzębinę – za uPAKowanie witaminami. P, A i K, no i C – a więc przede wszystkim wygładzanie skóry, jej nawilżanie i gojenie pęknięć naskórka. W przypadku jarzębiny korzystamy z ugotowanych i przetartych owoców.
płatki róży polnej – za działanie przeciwstarzeniowe i nawilżenie. Do peelingu użyłam glicerytu z płatków róży (obłędnie pachnącego)
olej migdałowy – za nawilżenie, natłuszczenia i odżywienie.
0,5 szklanki białego cukru
garść ugotowanej jarzębiny (odwar zużyjcie do kremu albo wypijcie)
kopiata łyżka płatków róży polnej z glicerytu
3 łyżki oleju migdałowego
0,4 g konserwantu GSB (jeśli nie macie, trzymajcie peeling w lodówce i zużyjcie w ciągu tygodnia)
10 kropli witaminy E
olejek patchouli (6 kropli)
Garść cukru zmiksuj z płatkami róży, jarzębiną i konserwantem oraz olejem migdałowym. Domieszaj resztę cukru, do uzyskania konsystencji mokrego piasku. Wkrop witaminę E oraz olejek eteryczny.